Polak, Mołdawianin – dwa bratanki
Kilkudniowa podróż po mołdawskich winnicach pozwoliła na bardziej wnikliwą obserwację zmian w krajobrazie winiarskim. Żeby lepiej zrozumieć Mołdawię, należy odwołać się do liczb. Jeżeli chodzi o produkcję wina, mamy do czynienia z tendencją wzrostową. W 2015 r. wyprodukowano go 2 505 803 litry, w kolejnym roku zaś 3 076 635 litrów. Polska wyprzedziła w tym roku Rosję i obecnie jest największym importerem win mołdawskich. Dane te pokazują, że Polska w ostatnich latach wzrosła jako odbiorca win mołdawskich, właściwie dogoniła Rosję i zbliżyła się do pozycji lidera. Wśród krajów, które importują wina z Mołdawii, w pierwszej 11 znajdują się jeszcze: Kazachstan, Czechy, Rumunia, Chiny, Białoruś, Ukraina, Słowacja, Litwa, Stany Zjednoczone. Obecnie w Mołdawii zarejestrowanych jest 206 winiarni (hektar ziemi pod winnicę kosztuje średnio 1000 euro).
Mołdawię odwiedzamy na przełomie września i października, jednym z najbardziej intensywnych okresów w roku dla większości jej mieszkańców. Nic dziwnego, w końcu duża część aktywnych zawodowo Mołdawian jest w jakiś sposób związana z przemysłem winiarskim. Już sama podróż z lotniska w Kiszyniowie do pierwszej winnicy dosadnie nakreśliła krajobrazową egzotykę Mołdawii. Zza okna taksówki można było zaobserwować wyjątkowo wysokie natężenie zakładów wulkanizacyjnych na kilometr kwadratowy. Podczas 50-kilometrowej podróży z Kiszyniowa do Orhei można było bez trudu doliczyć się 20. Po pięciu dniach korzystania z mołdawskich dróg publicznych wszystko wydało się jasne. Przemieszczając się między poszczególnymi winnicami, nieraz podskakiwaliśmy pod sam sufit busa.
Dr Jekyll i Mr Hyde
Pomimo dobrej zmiany, która dzieje się na naszych oczach, Mołdawia prezentuje dwa kierunki rozwoju. Pierwszy to coraz śmielej kiełkujące ambitne, jakościowe winiarstwo, które korzysta z nowoczesnych technik produkcji, drugi zaś to hektolitry produkowane przez gigantów na masową skalę.
Mołdawskie wino wciąż rzadko występuje w kartach win polskich restauracji. Częściej znajdziemy je na sklepowych półkach. Sytuacja jednak zmienia się na korzyść Mołdawii. Sommelierzy, którym zależy na budowaniu ambitnej karty win, coraz śmielej zwracają się w kierunku win z Europy Środkowej. Ma to znamiona pracy u podstaw, ponieważ droższe i wytrawne wina z Mołdawii nie są znane polskiemu konsumentowi. A – jak się okazało po kilkudniowej wyprawie – jest w czym wybierać. Ambitni winiarze mołdawscy odżegnują się od masowej produkcji win półsłodkich. Powstało nawet stowarzyszenie małych producentów. Obecnie należy do nich 27 winiarzy, m.in. producenci z winnicy Carpe Diem, którzy specjalizują się w produkcji win ze szczepów endemicznych Mołdawii, takich jak: fetească albă, fetească regala, fetească neagră czy rară neagră. Innym przykładem jest winnica Et Cetera, której właścicielami są bracia Igor i Aleks Luchianov. 45-hektarowa winnica, gdzie uprawiają 18 szczepów (m.in. glerę, z której robią prosecco), a także nowocześnie wyposażona winiarnia robią wrażenie. Bracia otwarcie przyznają, że pieniądze na własny biznes zarobili, pracując w kasynach w Stanach Zjednoczonych. Po powrocie zainwestowali w ziemię na południu Mołdawii, gdzie zbudowali wszystko od zera. Z ciekawostek: do leżakowania wina używają dębu mołdawskiego. Wizyta u tego producenta pokazuje, jak gwałtownie rozwija się mołdawska enoturystyka. Do dyspozycji gości jest przestronna restauracja z tarasem widokowym na winnice, miejsca noclegowe, a także możliwość zwiedzania i degustacji win. Nowoczesność mołdawskiego winiarstwa nie ogranicza się tylko do nowinek technicznych, ale także wzmożonych eksperymentów winiarskich. Powstała w 1994 r. 400-hektarowa winnica Asconi od 2013 r. eksperymentuje z produkcją win lodowych (icewine).
Podziemny kosmonauta
Mołdawia słynie z podziemnych winiarni, znajdujących się w tunelach wydrążonych w skałach. Cricova, jedna z najbardziej znanych, mieści się na 53 ha, które poprzetykane są 70 podziemnymi uliczkami. W 1966 r. Jurij Gagarin podczas intensywnej degustacji zgubił się w podziemnych korytarzach. Nie mogąc znaleźć wyjścia, spędził tam noc. Odnalazł się dopiero następnego dnia. Dla upamiętnienia tego zdarzenia jedna z sal degustacyjnych została nazwana jego imieniem. Innym podziemnym gigantem, także turystycznym, jest winiarnia Mileştii Mici – największa narodowa winiarnia w Mołdawii. Ma prawie 200 km podziemnych korytarzy, w których leżakuje 1,5 mln butelek wina. Odwiedza ją blisko 24 tys. turystów rocznie (z czego najwięcej, bo ok. 20 proc. z Polski). Przykładem ogromnej inwestycji jest winnica Castel Mimi z imponującym zamkiem (jedynym, który udało nam się zobaczyć). Wina wypolerowane jak diamenty, gładkie i bez skazy prezentowały się jako książkowy przykład dobrze zrobionych win do picia na co dzień.
Wina mołdawskie doceniane są na międzynarodowych konkursach. W tegorocznym organizowanym przez brytyjski magazyn „Decanter” wina z winnicy Purcari (która także znalazła się na trasie naszej wyprawy) były jednymi z najczęściej nagradzanych winnic z południowej i wschodniej Europy – winnica zdobyła łącznie 16 medali na międzynarodowym panelu. Mołdawia, choć nadal nie stoi samodzielnie na dwóch nogach, obrała właściwy kurs na jakość, m.in. dlatego, że mądrze wspiera się kapitałem zagranicznym i wiedzą niezależnych konsultantów. Mołdawię odwiedzałam na zaproszenie USAID.
MOŁDAWIA W LICZBACH:
• 3,8 proc. powierzchni kraju pokryte jest winnicami.
• 7,5 proc. całkowitego eksportu stanowią wina.
• 3,2 proc. całkowitego PKB pochodzi z przemysłu winiarskiego.
• 15 proc. Mołdawian aktywnych zawodowo pracuje w przemyśle winiarskimi (to ok. 250 000 osób).
• 330 mln dol. zainwestowano w przemysł winiarski Mołdawii w ostatnich latach.
• 160 to liczba czynnych winiarni, spośród których 27 stanowią tzw. mali producenci.
• 1,3 mln hl tyle wynosi roczna produkcja wina (70 proc. win białych, 30 proc. win czerwonych).
Artykuł ukazał się w „Food Service" 1/2017 nr 161.