W ramach II etapu odmrażania gospodarki, 4 maja zostały otwarte do zwiedzania muzea, a na fanepage’u restauracji The Cool Cat pojawiła się zapowiedź wydarzenia (zaplanowanego na 6 maja): „Wielkie otwarcie Muzeum Restauracji!”.
– Zapraszamy na oglądanie ekspozycji „Kiedyś to było!”, na której będą mogli Państwo zapoznać się z oryginalnie zachowaną restauracją z początku XXI w. Restauracja mieściła się na Warszawskim Powiślu, przy ulicy Solec 38, i w tej samej lokalizacji postanowiliśmy otworzyć naszą wystawę. Co więcej! Będzie można wypić kawę zaparzoną w autentycznym ekspresie z czasów sprzed pandemii Covid19 i zjeść specjały podawane w tamtych czasach. Obsługa muzeum doskonale pamięta te zamierzchłe czasy i chętnie zobaczy wasze zamaskowane twarze, by choć trochę poczuć się jak kiedyś. Nasz sklepik z pamiątkami „CooLveniry” będzie otwarty codziennie w godzinach 10-20. Wszystko oczywiście na wynos i z zachowaniem reżimu sanitarnego! (niech żyje reżim sanitarny NIECH ŻYJE!) Wstęp bezpłatny! – czytamy w opisie wydarzenia.
„Muzeum” zostało otwarte, sprawdziliśmy jak działa.
Jak szybko po zamrożeniu przez rząd gastronomii wystartowaliście z daniami na wynos?
Zosia Pazik, Kuba Kaftański, właściciele restauracji: – Mamy dwie restauracje: na Marszałkowskiej (The Cool Cat TR) i na Solcu (The Cool Cat). Na Marszałkowskiej z daniami na wynos wystartowaliśmy 18 marca. Organizowaliśmy dużo kreatywnych działań mających na celu ich wsparcie. Wtedy, 18 marca wystartowaliśmy z promocją „Prestiżowy papier toaletowy gratis do zamówień powyżej 50 zł”. To oczywiście był żart, ale spotkał się z ogromnym odzewem. Żart żartem, ale do wynosów faktycznie dorzucaliśmy rolkę papieru.
Aktualna akcja nawiązuje do ponownego otwarcia się muzeów?
– Trochę tak, ale trochę naprawdę jest u nas teraz jak w muzeum: można wejść i zobaczyć, jak było kiedyś... Przede wszystkim to żart.
Muzeum to symbol przeszłości. Czy w waszym przypadku ta muzealna narracja to sygnał o zamknięciu lokalu? Jak zapatrujecie się na przyszłość?
– Wręcz przeciwnie, to sygnał, że ponownie otwieramy nasz drugi lokal, przy Solcu. Intensywny marketing wynosów z lokalu na Marszałkowskiej i jego dobre, dzięki temu, wyniki, zachęciły nas do otwarcia restauracji na Solcu. Gdy rząd ogłosił zamkniecie knajp, ale z możliwością dowozu, całą uwagę skupiliśmy na lokalu na Marszałkowskiej, bo tam już współpracowaliśmy z platformami delivery: Uberem i Woltem. Ci pośrednicy, jak wiadomo, mają zabójcze prowizje dla restauracji, ale szybko z propozycją współpracy zwrócił się do nas Tomasz Czudowski z restauracji alewino, który organizował platformę wspieramgastro.warszawa.pl Dziś wszystkie nasze działania marketingowe wspierają tylko tę platformę.
Jakie są hity z waszego menu na wynos?
– Te, co w restauracji. K-fries, czyli koreański street food: frytki z serem i wołowiną w sosie bulgogi, do tego kimchi, kolendra, dymka, jalapeño. Kaftan burger, czyli nasza kultowa maślana bułka z kotletem wołowym i panierowanym cheddarem. Jeszcze KFC Korean Fried Chicken, kimchi w słoiku czy karmel miso - murowany efekt wow. Mamy też dużo dań wegańskich, wśród których hitem jest KFC Korean Fake Chicken – to panierowana yuba, czyli kożuch sojowy.
Dużo osób zamówiło coś w pierwszym dniu działalności „Muzeum”?
– Pogoda pokrzyżowała nam trochę plany, bo w „Muzeum” są tylko odbiory osobiste, ale jesteśmy pewni, że lepsza aura przełoży się na lepszą sprzedaż. W lokalu na Marszałkowskiej dowozy śmigają jak zawsze dobrze.