- Wiceminister Olga Semeniuk. Zdjęcie: PAP MediaRoom
Semeniuk zastrzegła, że na razie trwają w tej sprawie rozmowy i „nie chce mówić o szczegółach tego projektu".
– Na ten moment za wcześnie, by mówić o jakimkolwiek instrumencie i jego wysokości wsparcia – powiedziała.
Dopytywana, jak taki bon gastronomiczny mógłby wyglądać, Semeniuk przyznała, że model jest podobny do bonu turystycznego.
– Warianty są różne, natomiast rozmawiamy oczywiście o wariancie związanym z przekazaniem tego bonu bezpośrednio pracodawcy – wyjaśniła. – Sprawdzamy, do jakich firm bezpośrednio ten instrument wsparcia mógłby dotrzeć – dodała wiceminister.
Według niej ochrona potrzebna jest zarówno małym i średnim przedsiębiorcom, jak też dużym firmom, bo zatrudniają dużą liczbę osób.
Odnosząc się do wsparcia dla przedsiębiorców w lockdownie przypomniała, że rząd przeznaczył na pomoc „4,5 mld zł w ramach tarczy branżowej, z czego duża część idzie do działu gastronomii i branży eventowej". Dodała, że to są instrumenty, które „cieszą się ogromnym popytem, bo zwolnienie z ZUS, postojowe czy mała dotacja ratuje sytuacje danych przedsiębiorstw". Zaznaczyła, że w sytuacji kryzysu chodzi o to, by dać możliwość przetrwania, „a nie robić przychody danej firmie".
Semeniuk pytana, czy jesteśmy bliżej kolejnych obostrzeń, np. zamykania usług, odpowiedziała:
– Nic nie słyszałam o kolejnych lockdownach, ale oczywiście jest to uzależnione od liczby zakażeń.
PAP MediaRoom