- Adam Pawłowski. Fot. Ignacy Matuszewski
Chyba najbardziej rewolucyjna jest zmiana włączająca do miana sherry wina, które nie są wzmacniane alkoholem mocnym. Wino nadal będzie musiało osiągnąć minimalny poziom alkoholu 15%, ale gorący klimat Andaluzji pozwoli na uzyskanie tego parametru nawet bez konieczności wzmacniania. Pewnie wynika to z faktu, że świat wina kieruje się w stronę bardziej umiarkowanego alkoholu, a wina wzmacniane zupełnie nie wpisują się w ten mocno zarysowany trend. Zagadką pozostaje też, czy w związku z niewzmacnianiem wina zmieni się jego profil aromatyczno-smakowy. Do tej pory kluczowy proces produkowania sherry, którym jest dojrzewanie w 600-litrowych beczkach, mógł się odbywać tylko w tzw. trójkącie sherry. Mowa o trzech miastach: Jerez de la Frontera, El Puerto de Santa Maria i Sanlúcar de Barrameda. W nowych regulacjach postawiono na inkluzywność i włączono sześć innych miejscowości, a także rozszerzono terytorium uprawnione do produkcji win w ramach apelacji.
Na kanwie zmian rozwiązano także odwieczny konflikt fino vs. manzanilla. Wynikał on nie tylko z lokalnych przepychanek, ale też z pewnych nieścisłości, na co zwróciła uwagę także Komisja Europejska, ponieważ skoro manzanilla jest unikatowym stylem sherry, to dlaczego stosuje się do niego nazwę fino? W myśl nowych regulacji fino będzie mogło pochodzić tylko z miast Jerez i El Puerto, a manzanilla z nadmorskiego miasta Sanlúcar de Barrameda. W związku z tym Consejo Regulador wyodrębni specjalną komisję odpowiedzialną wyłącznie za manzanillę. Ten, kto miał przyjemność odwiedzić piękny region Sherry, wie, że kultywuje się tam tradycję kupowania wina w dużych ilościach w niskiej cenie bezpośrednio z beczki w sklepach producentów, barach i hotelach. Władze apelacji nie chcą niszczyć tej tradycji, ale zamierzają ograniczyć, mówiąc wprost, szarą strefę i wprowadzić regulacje ograniczające zakupy do 2-5 l w specjalnych butelkach PET i bag in box.
Prezydent Saldaña zapowiada także w przyszłości rozszerzenie kategorii sherry na wina, które nie są leżakowane w systemie Solera. Czas pokaże, czy wszystkie zaproponowane zmiany były trafione. Obawiam się, że nie przyczyniają się one do klarownego komunikowania stylu z konsumentem, ale być może pozwolą na rozszerzenie grupy docelowej, która do tej pory nie interesowała się tymi wybitnymi winami z Andaluzji.
Felieton ukazał się w „Food Service" 9/2021 nr 208.