Na dole, oprócz kuchni, w której rządzi szef Piotr Ceranowicz, uczestnik 3. edycji Top Chefa, znajduje się także bar. Jego kameralną, klimatyczną atmosferę kreują obrazy i rekwizyty z ubiegłych dekad, przygaszone światła oraz wygodne fotele.
Elementy artystyczne w Bez Tytułu nie są dziełem przypadku. Sztuka bowiem bardzo mocno wpisana jest w DNA restauracji – w miejscu, w którym obecnie można skosztować świetnego jedzenia, jeszcze kilka lat temu podziwiano dzieła młodych artystów. W lokalu znajdowała się galeria sztuki inna niż wszystkie, bo przystępna i otwarta.
Co w menu?
– Inspiruje mnie wszystko, co nas otacza. Uwielbiam poznawać i tworzyć nietypowe kompozycje. Połączyć azjatycką przyprawę z czymś, z czym nigdy się jej nie łączyło, polskie owoce dodać do tropikalnego deseru, a owoce morza podać w niespotykanej formie. Moją wizją w kuchni jest wolność i tak też stworzyliśmy Bez Tytułu. To miejsce pełne wolności, w którym łączą się smaki, konwencje, nowoczesność z tradycją. Łączą się także smaki z całego świata: Polska z Francją, Ameryką i Włochami jednocześnie. Zależało nam na stworzeniu kulturowo-jedzeniowego tygla z dużą dawką luzu – opowiada Ceranowicz.
Restauracja przy ulicy Poznańskiej to lokal, który jako jeden z nielicznych w stolicy specjalizuje się w tzw. foodsharingu. Specyfika podawania dań według tej idei polega na serwowaniu wielu małych porcji dań na środku stołu, aby wszyscy uczestnicy kolacji mogli spróbować każdej z nich. Menu składa się więc z małych i większych dań, zimnych i ciepłych dodatków oraz deserów. Karta zmienia się dynamicznie wraz z dostępnością i sezonowością produktów.Wszystko podawane jest w stylu comfort food, z inspiracjami z Europy, Azji czy Ameryki. Wśród dań głównych uwagę zwracają spaghetti cacio e pepe z truflą oraz czarny dorsz w miso podawany z dynią piżmową. Na deser można zjeść np. churros z czekoladą i whiskey, a także brownie z bourbonem i wiśnią.
Nazwa restauracji
To miejsce zarówno na rodzinne przyjęcie, kolację we dwoje, obiad w godzinach pracy czy luźnego wieczornego drinka w gronie przyjaciół. Brak granic wybrzmiewa tu na każdym kroku, od samego przekroczenia progu tego miejsca.