W 2018 roku akcja „Tu pijesz bez słomki” naświetliła problem oceanów, które zaśmiecone są plastikowymi rurkami do napojów. Nie chodzi tu jednak tylko o pływające na powierzchni wód śmieci, a także o to, że plastik chętnie jedzony jest przez zwierzęta morskie, doprowadzając je do śmierci. Informująca o tym kampania społeczna spowodowała, że wiele lokali w dużych polskich miastach zastąpiło tradycyjne słomki papierowymi odpowiednikami. Była to jedna z pierwszych masowych i oddolnych akcji, za którą poszli nie tylko mali restauratorzy, ale także wielkie korporacje.
Ekościema przy prawdziwa troska?
W ślad za małymi, niezależnymi kawiarniami i barami poszli w końcu korporacyjni giganci, którzy poza słomkami postanowili też ograniczyć ilość używanych foliowych toreb, czy wymieli plastikowe wieczka do kubków z kawą na ich bardziej ekologiczne warianty.
Złośliwi tego rodzaju praktyki określają mianem „ekościemy” lub „green washingu”, czyli działania, które ma wytworzyć w konsumentach przekonanie, iż dana firma dba o środowisko naturalne i dostarcza usługi czy produkty powstałe z jego poszanowaniem. Najczęściej jednak, jak twierdzą krytycy takich praktyk, powody korporacyjnego aktywizmu są dalekie od miłości do środowiska. W końcu jednak w 2019 roku ekolodzy otrzymali możliwość, by powiedzieć korporacjom: „sprawdzam”.
Dyrektywa plastikowa tylko na papierze
Te środki prewencyjne, choć bardzo surowe, są niezbędne. Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody szacuje, że każdego roku do oceanów i mórz trafia 8 ton plastiku, który tworzy ogromne wyspy śmieci, na czele z Wielką Pacyficzną Plamą Śmieci. Ten plastikowy twór został odkryty, nazwany i opisany w 1997 roku. Szacuje się, że ma powierzchnię 1,6 mln km kw. Dla porównania – powierzchnia Francji wynosi ledwie 550 tys. km kw.
Dyrektywa miała zacząć obowiązywać od lipca 2021 roku. Miała, bo Polska nie zdążyła jej wdrożyć. Ci, którzy zdecydowali się do niej zastosować, robili to dobrowolnie. Wraz z początkiem pandemii producenci opakowań wnioskowali od UE w spawie możliwości wydłużenia okresu implementacji, jednak Unia nie przychyliła się do tego wniosku. Choć pandemia w równym stopniu dotknęła wszystkie kraje Wspólnoty, także te, którym wspomniane przepisy udało się wdrożyć w całości, nie sposób nie zauważyć, że koronawirus w znacznym stopniu pomógł producentom plastiku.
Klęska urodzaju?
Producenci opakowań jednorazowych nie palą się więc do tego, by przystosowywać swoje linie produkcyjne do wytwarzania kubków z trzciny cukrowej. Po pierwsze, dlatego, że od początku 2021 roku opakowania, nie tylko te ekologiczne, zaczęły drożeć. Wzrost cen wynosił nawet 15%. Po drugie, okazało się, że są kłopoty z dostępnością materiałów do produkcji oraz z łańcuchami dostaw, które sparaliżował koronawirus.
Po trzecie wreszcie, zapotrzebowanie na jednorazowe opakowania plastikowe rosło w kolejnych miesiącach pandemii, a spadek cen ropy, z którym mieliśmy do czynienia w 2020 roku dodatkowo napędzał popyt na tani surowiec. W efekcie, ilość produkowanych w ciągu roku plastikowych odpadów wzrosła w niektórych miastach świata nawet o połowę.
Nie dziwią więc wnioski przedstawione w raporcie „Magazynu Przemysłowego” z 2021 roku pod tytułem „Branża tworzyw sztucznych w cieniu pandemii”. Rynek opakowań, zdaniem autora raportu, poradził sobie z koronawirusem całkiem dobrze, a najmniejsze straty dotknęły m. in. właśnie producentów opakowań żywności. Dodajmy, że branża ta zużywa 1/3 całego zapotrzebowania na tworzywa sztuczne w Polsce.
Konsumenci chcą zmian
Jednym z głównych trendów, który pojawił się od końca zeszłego roku w wynikach wyszukiwania Google, była tzw. zrównoważona konsumpcja. Wedle Google Trends, w 2019 roku i 2020 roku liczba zapytań o „Alternatywy dla opakowań jednorazowych” („Alternative to single use”) w wyszukiwarce Google wzrosła o 137% w porównaniu z latami 2017-2018.
Na liście najbardziej palących problemów związanych z opakowaniami dominują zapytania dotyczące handlu (np. „sklep zero waste obok mnie”). Można się spodziewać, że wkrótce podobne pytania będziemy kierować pod adresem restauratorów. Ci zaś najpewniej dostosują się do oczekiwań gości. Wszak, z punktu widzenia właściciela restauracji, znaczenie ma przede wszystkim koszt opakowania, który i tak najczęściej przerzucany jest na klienta. Nie ma więc znaczenia, czy lokal będzie oferował schabowego w pudełku z biomasy czy ze styropianu, o ile oczywiście nie spowoduje to drastycznego wzrostu ceny dania.
Gastronomia w walce z pandemią
Ograniczenia w dowozie potraw potrafiły przezwyciężyć nie tylko restauracje serwujące burgery i pizzę. Z delivery poradziły sobie nawet gwiazdkowe lokale. Zestawy na wynos oferowała Osteria Francescana Massimo Bottury, a Alain Ducasse serwował menu na wynos wprost z paryskiej restauracji Naturaliste.
W Polsce na odtworzenie finedingowego doświadczenia w warunkach domowych zdecydowało się niewiele restauracji, co nie znaczy, że nad Wisłą nie było chętnych do eksperymentowania. Na przykład Vegan Ramen Shop przez chwilę prowadził wysyłkę ramenu przez paczkomaty. Nie była to jedyna potrawa, która jeszcze w 2019 roku była dla wszystkich niewyobrażalna w formie wynosowej. Steki, tatary, a nawet owoce morza zaczęły podróżować w trakcie lockdownu na plecach dostawców jedzenia w całej Polsce. Wciąż jednak często jeździły w plastikowych opakowaniach.
- Na rynku dostępnych jest wiele typów opakowań wykonanych z alternatyw plastiku.Zdjęcie: Shutterstock.com
Niestety, w Polsce wciąż znacząca większość odpadów jest składowana, nie przetwarzana. Zaledwie 57,7% zbieranego w naszym kraju plastiku trafia do powtórnego przetworzenia – wynika z danych fundacji Plastic Europe. Wskaźnik ten prezentuje się jeszcze gorzej, gdy pod uwagę weźmiemy wszystkie typy odpadów. Przetworzeniu poddawanych jest jedynie 27,4% wszystkich śmieci.
Rewolucja albo śmierć?
Wciąż brak szczegółowych badań na temat tego, jak bardzo wzrosła ilość plastikowych odpadów produkowanych w sektorze HoReCa. Możemy się jednak domyślać, że istotna część śmieci, które każdego dnia lądują na wysypiskach pochodzi z restauracji i kawiarni.
Pandemia znacząco przyspieszyła potrzebę wprowadzenia ograniczeń w produkcji i dystrybucji plastiku. Branża HoReCa powinna nie tylko zredukować liczbę produkowanych odpadów. Restauratorzy muszą mieć możliwość zaoferowania swoim gościom tanich i podlegających kompostowaniu lub przetworzeniu alternatyw dla plastiku. Rewolucja jest więc nieunikniona, a jej odwlekanie w czasie przyspieszy jedynie rozrost kolejnych Plam Śmieci.
Na horyzoncie już majaczą nam kolejne niecierpiące zwłoki kwestie: chów klatkowy kur, etyczna hodowla zwierząt rzeźnych i zmiany klimatu, które mogą okazać się początkiem globalnej epidemii głodu . Im szybciej uporamy się – także jako gastronomia – z kwestią plastiku, tym szybciej będziemy mogli przejść do rozwiązywania pozostałych problemów.