- Restauracja Patelnia Patera - pomysłowy neon oraz kolekcja patelni porozwieszanych niczym obrazy. Zdjęcie: materiały prasowe
– Chciałem otworzyć restaurację, bo zawsze marzyłem o własnej lodówce pełnej Coca-Coli! – śmieje się Maniek.
A Kuba? – Od zawsze gotowałem. A gdy jeszcze nie gotowałem, to tłukłem garami we wszystkich domach, w jakich się znalazłem. Kiedy w końcu jako mały Kubuś ugotowałem coś zjadliwego, uznanie rodziców było na tyle duże, że dostałem od nich deseczkę z podpisem „Kubusiowi - Mistrzowi patelni i patery, Rodzice”. Tak duży ładunek słodyczy i przaśności nie mógł się zmarnować, więc przy wymyślaniu nazwy dla miejsca od razu poleciało „Patelnia i Patera" wraz z głośnymi parsknięciami śmiechem. Ale zabrzmiało to też, o dziwo, spoko i …chyba się broni. No i cieszy. A poza tym mama jest dumna – wspomina Jakub.
Przytulnie i przyjaźnie
W lokalu panuje domowa atmosfera. Przytulny klimat tworzą ciemno pomarańczowe ściany, drewniane stoliki, mnóstwo poduszek, kwiaty w doniczkach. Dopełnieniem wystroju są zdobiące ściany czarno-białe zdjęcia przedwojennej Warszawy, pomysłowy neon oraz kolekcja pater na półkach i patelni porozwieszanych niczym obrazy. Właściciele, jeśli nie pracują akurat w kuchni, chętnie nawiązują rozmowy z gośćmi.
W menu postawili na lokalne produkty i nie jest to czczy slogan. Do przygotowania dań używane są sery zagrodowe, oscypek, ser Bursztyn, miód wysychowski, śliwka Szydłowianka, jabłka grójeckie, krówka opatowska – te składniki z dumą wyszczególnione są w karcie.
– Choć wiemy jak to brzmi, nie zależało nam na eko certyfikowanych produktach, miały być po prostu subiektywnie najlepsze, jakie uda nam się znaleźć w danej kategorii. W ten sposób trafiliśmy na różnych małych producentów serów czy sękacza. Ludzi od jabłek, pomidorów, krówek i kawy. Można by wymieniać i wymieniać... Większość z nich znaleźliśmy, wypytując znajomych, czy znają kogoś, kto wytwarza coś dobrego. O dziwo znali, świat jest mały. A rodzice Kuby, gdy się dowiedzieli, że mamy zamiar otworzyć restaurację, kupili 50 kur. Bo przecież jajka muszą być pyszne, tu nie ma miejsca na kompromisy – opowiada Maniek.
Wszelkie konfitury, dżemy, marynaty i kiszonki serwowane do potraw robione są w lokalu.– Gdy w czasie pandemii planowaliśmy restaurację i menu, to hurtowo zaopatrywaliśmy się w duże partie owoców i warzyw, zamykając je w słoiki. Nareszcie możemy je wykorzystać w kuchni – mówi Kuba.
Spełniony sen o schabowym
Ich kuchnia to polskie dania z autorskim twistem. Hitem wśród gości jest schabowy w panierce z chałki i suszonych grzybów, podawany z ziemniakami i kapustą kiszoną prażoną na miodzie.
– W naszym kraju nie da się otworzyć restauracji z kuchnią polską bez schabowego. Ludzie by tego nie ogarnęli. Długo się broniliśmy przed umieszczeniem go w karcie. A jak już przystaliśmy na ten kompromis, to zdecydowaliśmy, że nasz schabowy ma być najlepszy, jakiego potrafimy zrobić. Taki spełniony sen o schabowym, schabowy ostateczny – wyjaśnia Maniek.
Rozmiar schabowego w Patelni Paterze jest iście królewski, można go porównać do małej pizzy. – Jedyną rzeczą, która powstrzymuje naszych gości przed poproszeniem o dokładkę schabowego, jest jego rozmiar. 200 g mięsa rozklepane nie za cienko i nie za grubo robi swoje. Nasz schabowy wjeżdża na stoliki na dużej patelni – mówi Kuba.
Sposób jego przyrządzania jest także wyjątkowy. – Marynujemy go nie w mleku, lecz w maślance, żeby mięso bardziej skruszało i było mega soczyste. Minimum 24 godziny, maksimum 48, z czosnkiem, cebulą, solą, pieprzem i świeżym majerankiem. Maślanka łączy to wszystko idealnie, bo zawiera też tłuszcz, który jest doskonałym przewodnikiem smaku. Po takiej długiej kąpieli i odsączeniu, żeby związać resztę maślanki pozostałą na mięsku, obtaczamy je w mące. Potem już tylko jazda bez trzymanki: zanurzenie w mieszaninie jajek wiejskich i mleka, a następnie mięso ląduje w panierce z suszonych grzybów i rozdrobnionej ususzonej chałki, którą sami wypiekamy. Taki kotlet trafia bezkompromisowo na patelnię z rozgrzanym smalcem. Nie boimy się głębokiego tłuszczu, bo to jedyna szansa na nieobniżenie temperatury smażenia przy wrzuceniu tam zimnego mięsa. Dzięki temu nie wchłania ono tłuszczu, a cząsteczki pary z jedzenia tworzą poduszkę powietrzną, odpychającą tłuszcz i sprawiającą, że wszystko pięknie się w tym tłuszczu piecze. To tak krótko o schabowym… – Maniek najwyraźniej zna się na rzeczy.
Regionalnie z pazurem
Schabowy to jednak nie wszystko. Specjalnością zakładu jest chałkini, czyli chałka przyrządzana jak tostowana kanapka panini. Do wyboru jest kilka opcji, nasz wybór padł na dwa warianty: z wędzonym twarogiem, miodem wysychowskim i pyłkiem kwiatowym oraz z wędzoną piersią kaczki, serem zagrodowym i domową konfiturą z zielonych pomidorów.
W karcie sporo jest takich propozycji – niby znanych, bo oswojonych w domowej polskiej kuchni, ale zaskakujących jakimś niebanalnym akcentem. I tak np. kluski śląskie nie są podawane z jakimś zawiesistym mięsnym sosem, lecz z pesto pietruszkowym i serem Bursztyn. Pierogi wypełnione są farszem z wołowiny zmielonej z orzechami włoskimi oraz masłem orzechowym i polane sosem z grzybów leśnych. Zimne nóżki w galarecie przyrządzone są z wędzonych żeberek i serwowane z chlebem z masłem pietruszkowym, marynowanymi kurkami i innymi piklami. Natomiast placki ziemniaczane podawane są z gulaszem z dziczyzny.
Jest też kilka interesujących propozycji dla wegetarian. Poza wspomnianymi kluskami śląskimi, to m. in. „flaczki” z boczniaków z płatkami sera oraz sałata z marynowaną dynią, pęczakiem prażonym na miodzie, serem Bursztyn, granatem i sosem z orzeszków arachidowych
Na zakończenie
Zestaw deserów jest równie kuszący. Słodyczą przepełnią was torcik bezowy z kremem mascarpone i solonym karmelem z krówki opatowskiej serwowany na mini paterze oraz gorące pączuszki pani Małeckiej z ciasta chałkowego podawane z takimi dodatkami jak: kwaśna śmietana, sos z krówki opatowskiej, śliwka Szydłowianka w czekoladzie i powidła. A jeśli wolicie coś mniej słodkiego i oczywistego to idealnym rozwiązaniem będzie najprawdziwszy kisiel z owców leśnych gotowany wyłącznie na winie.
Całości dopełnia selekcja napojów, w tym rzemieślniczych piw i cydrów oraz polskich win. Wśród tych ostatnich są m.in. etykiety z winnic Zachowice i Turnau.
W dni robocze restauracja serwuje lunche od 12:00 do 16:00.