Sprawę nagłośnił potem działacz partii Razem Grzegorz Janoszka, do którego zaczęły zgłaszać się kolejne poszkodowane osoby. W publikowanych przez Janoszkę anonimowych relacjach pojawiały się zarzuty dotyczące m.in. nie wypłacania wynagrodzeń w terminie oraz pracy bez jakichkolwiek umów, „na czarno”.
– Według mojej wiedzy zawsze zatrudniamy na umowę i terminowo wypłacamy wynagrodzenia. Zdarzało się, że umowy zlecenie były podpisywane po rozpoczęciu pracy. W takiej sytuacji mamy tydzień, by zgłosić pracownika do ZUS. Kilka lat temu dysponowaliśmy znacznie mniejszym zespołem administracyjnym i mogły zdarzyć się nieprawidłowości, jak na przykład opóźnienia w zgłaszaniu umów. Teraz działamy bez zbędnej zwłoki, zgodnie z wypracowanymi procedurami. Stawki wynagrodzenia ustalane są z pracownikiem na podstawie jego czy jej doświadczenia i dyspozycyjności. Stawką bazową jest najniższa krajowa. To dla osób, które nie mają doświadczenia i nigdy wcześniej w gastronomii nie pracowały. Do tego dochodzą napiwki i premie – tłumaczy Malka Kafka, współwłaścicielka Tel Aviv Urban Food.
Sprawa trafia do mediów
Zapoczątkowana Facebookowym wpisem afera doprowadziła następnie do publikacji w mediach kilku artykułów opisujących warunki pracy zarówno w łódzkim, jak i warszawskich lokalach Tel Aviv. Jedna z wypowiadających się dla „Gazety Wyborczej” byłych pracownic mówi o współwłaścicielce sieci wprost: „Kiedy tylko była w biurze, panował terror”.
– Anonimowość powoduje, że można powiedzieć wszystko, bez konsekwencji. Terror też ma swoją definicję. To stosowanie przemocy, gwałtu, agresji. Z całą pewnością nigdy w firmie nie przyzwalaliśmy na takie zachowanie – mówi Malka Kafka i odpiera również zarzuty dotyczące stosowania mobbingu.
– Mobbing to nie sytuacja, w której ktoś odezwie się do nas w opryskliwy sposób albo podniesie głos. Mówienie podniesionym głosem nie jest mobbingiem. Mogę to jednoznacznie powiedzieć: w naszej firmie nigdy mobbingu nie było. Być może była osoba lub osoby, które nie lubiły ze mną pracować i nie przychodziły z entuzjazmem do pracy, gdy przebywałam w biurze. Nasze charaktery różniły się. Rozumiem to i przyjmuję za fakt.
„Produkty odzwierzęce są dla nas niedopuszczalne”
Wśród oskarżeń pod adresem poszczególnych restauracji oraz całej sieci znalazły się także te dotyczące serwowania rzekomo nieświeżego jedzenia. „Spleśniał jarmuż? Umyjmy, w koktajlu i tak nie czuć. Syrop do piwa jest klarowany żelatyną? Who cares, i tak nikt nie sprawdzi butelki za ladą” – czytamy w jednej z anonimowych relacji.
– Ani ja, ani nikt z zarządu firmy nie przebywa cały czas w restauracji. Za lokale odpowiadają managerki i managerowie, czyli pracownicy. Bardzo restrykcyjnie przestrzegamy procedur np. świeżości jedzenia. Wymagamy, aby wszyscy pracownicy też ich przestrzegali. Oczywiście, w naszej gestii leży to, by dopilnować wszystkiego. Restauracja to obietnica bezpieczeństwa – kochamy karmić, ludzie nam ufają od lat, nie możemy ich zawieść. Niedopuszczalnym jest także, by w menu były produkty odzwierzęce. Pomimo, iż pracownicy są zobowiązani zapisami w podręczniku operacyjnym, iż nie będą przynosić do lokalu swoich niewegańskich produktów spożywczych, to zakupili oni syrop, którego używali dla siebie – przyznaje Malka Kafka i dodaje:
– Na Nocnym Markecie nie sprzedawaliśmy piwa, a syropy do piwa pojawiły się w menu Tel Avivu w 2021 roku. Wszystkie z restauracji sieci przechodzą regularnie niezapowiedziane audyty. Jeden związany z czystością i higieną w restauracji, drugi – sprawdzający jakość dań oraz produktów. Swoje własne audyty przeprowadza w sieci także organizacja V-Label, która zajmuje się certyfikowaniem wegańskich produktów i lokali gastronomicznych z kuchnią roślinną.
„Przepraszamy wszystkich, którzy poczuli się pokrzywdzeni”
Współwłaścicielka sieci nie odcina się jednak od wszystkich stawianych przez byłych pracowników zarzutów.
– Nie chcę zaprzeczać, że wiele rzeczy możemy naprawić, albo zrobić inaczej. Działamy inaczej niż jeszcze kilka lat temu. Z małej firmy zmieniliśmy się w dużą sieć. Zawsze możemy zrobić coś lepiej. Z dużym szacunkiem podchodzę do ludzi, którzy mówią, że źle się czuli, pracując u nas. Relacja jest zawsze dwustronna i to dwie strony odpowiadają za to, jak ona wygląda – mówi Malka Kafka.
Wraz ze wspólniczką Laurą Monti odniosła się do stawianych im i restauracjom zarzutom w oświadczeniu opublikowanym na Facebookowym profilu Tel Aviv Urban Food.
– Przepraszamy wszystkich, którzy poczuli się pokrzywdzeni (...) Bezwzględnie sprzeciwiamy się przemocy psychicznej i fizycznej, niezależnie od przyczyny. (...) We wszystkich restauracjach prowadzimy też szkolenia, aby personel był pewny tego, co robi. Mamy karty produktów dań ze wskazówkami przyrządzania posiłków oraz bezwzględnie zakazanymi praktykami, tj. używaniem nieświeżych składników – czytamy między innymi w oświadczeniu.
Fala hejtu
Publikacje, najpierw anonimowych relacji, a potem artykułów opisujących sytuacje przyniosły także falę hejtu wymierzoną w restauracje, jak i same właścicielki sieci.
– Sytuacja jest przytłaczająca. Nagle spadła na mnie personalnie fala hejtu, oskarżeń, pomówień o sytuacje sprzed lat, które albo nie miały miejsca albo zostały wyolbrzymione. Anonimowość powoduje, że wypowiadający się nie muszą zważać na słowa i ich wagę. Podejmujemy różnego rodzaju kroki, żeby zobaczyć na ile to, co zostało powiedziane anonimowo jest prawdą – tłumaczy restauratorka.
Co dalej? Szkolenia i „osoba zaufania”
Omawiana afera uruchomiła, oprócz lawiny hejtu, także szereg zmian w funkcjonowaniu Tel Aviv Urban Food.
– Zaczynamy działania, które naprawią tę sytuację. Nie chodzi o PR-ową „naprawę”, ale o wyeliminowanie tego, co w przyszłości może stać się punktem zapalnym, tego co jest uciążliwe dla naszych kolegów i koleżanek z pracy. Wprowadzamy bardzo jasną politykę antymobbingową i antydyskryminacyjną. Będziemy prowadzić warsztaty dla naszego zespołu. Wyznaczamy także „osobę zaufania”, wybierze ją spośród siebie zespół. Każdy, kto będzie czuł, że coś jest nie tak, że czuje się zagrożony, albo że ma z czymś problem, będzie mógł się do takiej osoby zwrócić – wyjaśnia Malka Kafka i dodaje:
– Wprowadzamy także zasadę konsultacji społecznych. Chcemy, by osoby, które w tej firmie pracują, mogły się wypowiedzieć. Nie zawsze musimy się z ich zdaniem zgadzać, ale chcemy, by każdy głos mógł być usłyszany i wzięty pod uwagę – podsumowuje Malka Kafka.