Jeszcze kilka miesięcy temu na łamach Ouichef.pl informowaliśmy o problemach, z jakimi borykają się polscy przedsiębiorcy próbujący znaleźć pracowników do barów, restauracji czy kawiarni. Na rynku brakowało głównie pomocy kuchennych i sous chef’ów, choć zdarzały się lokale bez szefów kuchni, a nawet bez managerów.
Dziś za sprawą tragicznych wydarzeń za naszą wschodnią granicą sytuacja diametralnie się zmieniła. 12 marca prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o pomocy uchodźcom z Ukrainy legalizującą ich pobyt na terytorium Polski na okres 9 miesięcy. Dokument ten znacząco ułatwia zatrudnianie osób uciekających przed rosyjską agresją.
Wielu uchodźców będzie szukało zajęcia w gastronomii, gdzie nadal brakuje rąk do pracy. Nie dziwi więc, że restauracje już dziś intensywnie szukają pracowników wśród obywateli Ukrainy.
– Wiem, że kandydatom bardzo zależy na czasie, od razu chcą umówić się na rozmowy. Zgłaszają się bardzo różne osoby, zarówno takie z doświadczeniem, jak i zupełnie bez. Jesteśmy otwarci na wszystkich – deklaruje właścicielka lokalu Wozownia Bar Barbara Kłosińska, która prowadzi rekrutacje do otwierającej się właśnie włoskiej restauracji przy ulicy Chmielnej w Warszawie.
O pracownikach ze Wschodu entuzjastycznie wypowiadają się restauratorzy nie tylko w stolicy.
– Gastronomia we Lwowie czy Kijowie była na naprawdę wysokim poziomie. Miejmy nadzieję, że te osoby trafią do miejsc, gdzie będą mogły się realizować. Czekam z otwartymi rękami. Jestem gotów dać pracę, dla mnie każdy człowiek jest równy – mówi Sebastian Krauzowicz, restaurator, szef kuchni i zakopiański przedsiębiorca.
Proces rekrutacji z pewnością przyspiesza chęć samych kandydatów do szybkiego podjęcia pracy.
– To niesamowite, że mimo takich doświadczeń, od razu przechodzą do działania. Do obywateli Ukrainy, którzy już od dłuższego czasu pracują w naszych hotelach, w ostatnim czasie dołączyli kolejni. Dwie panie znalazły zatrudnienie w dziale housekeepingu. Stało się to zaledwie kilka dni po ich przyjeździe do Polski – opowiada Joanna Ostrowska, zarządzająca rodzinną siecią Osti-hotele w Krakowie.
Gastronomia pomaga gastronomii
Sprawną komunikację między poszukującymi pracę Ukraińcom a pracodawcami utrudniają na razie: szybki napływ kolejnych uchodźców, brak systemowych rozwiązań dotyczących pomocy oraz bariera językowa. Na szczęście wśród udzielających pomocy przybyszom z Ukrainy nie brakuje organizacji, które postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce i pomóc uchodźcom w organizacji życia na obczyźnie.
Na przykład inicjatywa Chefs for Ukraine pomaga uciekającym przed wojną pracownikom HoReCa w znalezieniu nowej pracy w krajach, do których napływają.
– Wysyłam do restauratora ankietę, w której odpowiada on na kilka pytań. Potem przesyłana jest ona do centrali, gdzie szuka się kogoś pasującego na oferowane przez niego stanowisko. Dziewczyny otrzymują kontakt do osoby, która zatrudnia i bezpośrednio się z nią kontaktują. Dużo ludzi się zgłasza, chce pomóc – tłumaczy Aniela Redelbach, koordynatorka akcji w Polsce. Osoby, które chciałyby zatrudnić pracowników z Ukrainy mogą kontaktować się z nią pod adresem mailowym pomocukrainie@redelbach.pl.
Nie wszystkie Ukrainki, które od 24 lutego przekroczyły polsko-ukraińską granicę, będą w stanie od razu bez problemu podjąć pracę w naszym kraju.
– Niektóre przyjechały tu z dziećmi, którymi muszą się opiekować lub zapewnić opiekę. Albo uratowały starszą mamę czy babcię. One wszystkie potrzebują mieszkań, a niestety w Polsce trudno jest wynająć coś na np. trzy miesiące, oczekiwany minimalny okres wynajmu to rok. A koszt krótkiego najmu np. Air b’n’b to około 25 tysięcy złotych za miesiąc – mówi Redelbach.
Zakwaterowanie i praca to dopiero początek
Brak miejsc do zakwaterowania napływających z Ukrainy pracowników będzie jednym z pierwszych problemów wymagających systemowego rozwiązania. Jak na razie, większość uchodźców przyjeżdża do dużych miast, ale rąk do pracy potrzebować będą nie tylko restauratorzy z Krakowa, Przemyśla, Lublina, czy Gdańska.
– Wszystko zależy od tego, co zrobią gminy. Czy pomogą ludziom z zakwaterowaniem. Sporo osób kumuluje się w Warszawie czy w Poznaniu. Nie wiem, czemu wybierają duże miasta, a nie mniejsze miejscowości, gdzie to wsparcie teoretycznie mogłoby być nieco szybsze i prostsze – zauważa Sebastian Krauzowicz.
Zanim obywatele Ukrainy będą mogli bez przeszkód wejść na polski rynek pracy, potrzeba będzie wielu dodatkowych zmian dotyczących nie tylko warunków zatrudnienia cudzoziemców. Kluczowe wydaje się m.in. zapewnienie miejsc w przedszkolach i szkołach dla dzieci, których matki poszukują obecnie pracy. Uchodźcy będą potrzebować także kursów języka polskiego, opieki medycznej i zapewne także pomocy przy załatwianiu spraw urzędowych. Część z kłopotów na jakie mogą natrafić da się przewidzieć i rozwiązać już dzisiaj. Inne dopiero się przed nami pojawią.
Osoby, które będą chciały zostać w Polsce ponad wspomniane w ustawie 9 miesięcy, będą musiały starać się o legalizację pobytu. Zapewne nie wszyscy się na to zdecydują. Według szacunków dziennika „Rzeczpospolita”, pracę w Polsce może znaleźć od 200 do 700 tysięcy przybyszów ze Wschodu.
Niepewna przyszłość
Czy napływ uchodźców z Ukrainy może rozwiązać problem braku pracowników w gastronomii hotelach? Moi rozmówcy przypominają, że trudno przewidzieć dziś, co przyniosą najbliższe tygodnie i miesiące.
– Musimy pamiętać, że nie wszyscy Ukraińcy będą chcieli tu zostać. Dla niektórych Polska to tylko przystanek. Obecnie nie wiadomo, ilu ludzi z tych, którzy do nas przyjechali, przebywa tu tylko tranzytem. Nie wiemy, ile ta wojna potrwa. Bilans poznamy w sezonie wakacyjno-letnim. Być może nastąpi odpływ klientów restauracji, bo ludzie nie będą mieli pieniędzy na takie przyjemności – przewiduje Sebastian Krauzowicz.
Sezon wakacyjny to czas, gdy wiele lokali poszukuje dodatkowego personelu. Dotyczy to nie tylko restauracji, ale przede wszystkim branży hotelarskiej, którą pandemia dotknęła w równie dużym co gastronomię stopniu.
– Brak pracowników szczególnie mocno widoczny był w sezonie letnim, kiedy pracę można było znaleźć praktycznie na wszystkich stanowiskach: zarówno w recepcji, hotelowej restauracji, kuchni, jak i w dziale housekeepingu. Dlatego w każdym momencie jesteśmy gotowi przyjąć nowe osoby – mówi Joanna Ostrowska z sieci Osti-hotele.
Na pytanie, czy nasi wschodni sąsiedzi będą w stanie wypełnić lukę na rynku spowodowaną pandemicznym kryzysem ostatnich dwóch lat, również Barbara Kłosińska odpowiada z wahaniem.
– Myślę, że sami Ukraińcy nie znają swojej przyszłości. Wciąż wierzę, że ta wojna się jednak szybko skończy i te osoby będą mogły wrócić do swoich domów. Oczywiście, są czarne scenariusze mówiące o tym, że ten konflikt szybko się nie zakończy. Wtedy, być może rynek pracy się zmieni. Problemem może być bariera językowa, ale mamy w Polsce tak duże zrozumienie dla sytuacji na Ukrainie, że i z tym sobie poradzimy – podsumowuje właścicielka Wozowni.
Poradnik, jak zatrudnić obywatela Ukrainy – przeczytacie na tej stronie.