- Cukiernia Dickery - kontrowersyjne gofry w kształcie penisa dostępne są w opcjach z czekoladą i nadzieniem, z samą czekoladą, a także z posypką. Zdjęcie: Przemysław Ziemichód
Obok menu przeczytać możemy wyjaśnienie dotyczące wyboru nazwy i kształtu deserów.
– Tutaj powinno znajdować się menu. Natomiast będąc wychowanym w naszej kulturze, która nie mówi za dużo o seksualności i nie pozwala nam w pełni być sobą, nie mieliśmy odwagi, aby nazwać je po imieniu. Dlatego nasze gofry to Shero i Hero – czytamy w informacji powieszonej na ścianie nad ladą.
Pomysł importowany z Portugalii
Warszawska cukiernia jest drugim lokalem pod szyldem Dickery. Pierwszy powstał nie tak dawno we Wrocławiu z inicjatywy Krystiana i Rusłany, choć gofry nawiązujące kształtem do intymnych części ciała znaleźć można w wielu krajach na świecie. Znajdziemy je zarówno we Francji, Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii, jak i w Indiach, na Tajwanie czy w Korei.
Desery tego rodzaju są popularne na tyle, że w Internecie bez problemu znaleźć możemy formy w odpowiednim kształcie do ich wypiekania, a Instagram pełen jest zdjęć tego typu przekąsek z całego świata.
– Inicjatorami sprowadzenia takich przysmaków do Polski są Krystian i Rusia, moi przyjaciele, którzy zobaczyli je w Portugalii. Długo zastanawiali się, czy mają odwagę to zrobić. Gdy tylko pojawiła się pierwsza informacja, że taki lokal się otworzy, opinia publiczna strasznie się spolaryzowała. Zdaliśmy sobie sprawę, że trzeba to podpiąć pod szerszą rozmowę na temat seksualności. Skoro opinię publiczną tak bulwersują kształty gofrów, to problem jest głębiej zakorzeniony – mówi Kuba Czemarnik, współwłaściciel warszawskiego Dickery.
Hejt zostaje w Internecie
Warszawska cukiernia jest miejscem, o którym poseł Konfederacji Krzysztof Bosak napisał: "Najgorszy ściek świata zachodniego wlał się już do Polski, niszczy serca, umysły i ciała dzieci i młodzieży". Prawdopodobnie, ten wiralowy tweet przyczynił się do rosnącej popularności cukierni, ale także do masy krytycznych komentarzy, głównie w mediach społecznościowych, dotyczących nie tyle smaku deserów z Dickery, co kształtów, w których są wypiekane.
Krytyka zdaje się jednak nie zrażać klientów. Każdego dnia pod lokalem ustawiają się długie kolejki chętnych do spróbowania nietypowych gofrów.
– Odbiór jest bardzo pozytywny. Cały ten hejt zostaje w Internecie, nie ma go pod lokalem. 120-metrowe kolejki w ostatnich dniach pokazują, że ludzie są za tym, że rozmowa o seksualności jest potrzebna – tłumaczy współwłaściciel Dickery.
Sex is art
W menu warszawskiego lokalu znajdziemy jedynie gofry. Lokal we Wrocławiu serwuje także lody. Jak tłumaczy Kuba, zainteresowanie z jakim spotkały się Hero i Shero sprawia, że na przygotowywanie i serwowanie innych deserów zwyczajnie nie ma już czasu.
Dickery chce jednak w najbliższym czasie nie tylko karmić, ale także edukować. 14 lipca warszawską cukiernię odwiedzić ma Izabela Jąderek, edukatorka seksualna, seksuolog i psychoterapeutka.
– Przez parę godzin będzie serwowała z nami gofry i rozmawiała z chętnymi na temat seksualności. Tak więc, trochę skręcamy w tę stronę. Mamy swój slogan “Sex is Art”. Chodzi o płeć i o to, że jest ona jak sztuka. Dla każdego może być czymś innym, nie jest łatwa do zdefiniowania – wyjaśnia Kuba Czemarnik.
Przegadany temat?
Kontrowersje, które pojawiły się wokół pomysłu Dickery, z pewnością przyciągają wielu, jeśli nie większość klientów lokalu, ale jak twierdzi Kuba, nawet bez towarzyszącej im otoczki, gofry będą cieszyć się zainteresowaniem.
– Mam nadzieje, że ta polaryzacja w końcu ustanie i wszyscy stwierdzą: "Fajnie, że te gofry są. Coś pokazały, coś zmieniły. To już przegadany temat”. Produkt broni się jakością i jesteśmy pewni, że ludzie będą wracać nie ze względu na jego kształt, ale ze względu na smak – podsumowuje współwłaściciel Dickery w Warszawie.