Przed tymi pierwszymi zatem otwieranie kawiarenek dla czworonożnych przyjaciół albo też poszerzanie standardowego menu o więcej niż jedną pozycję dla zwierząt. Dla tych drugich natomiast inny przykład: lodówka ze świeżym, chłodzonym mięsem. Poporcjowanym, mielonym, zapakowanym w poręczne opakowania. Mięso to jednak przygotowane jest nie z myślą o właścicielach psów, ale o psach. Takie obrazki widać już w sklepach Europy Zachodniej, ot choćby w sieci Rewe. Lodówka ustawiona bywa nie w części chłodniczej sklepu, lecz przy karmie dla zwierząt. Kolorowo obklejona zachęca do wyboru tego, co najlepsze i najświeższe dla konsumenta na czterech łapach. Rzeczywistość ta znowu może być znacznie bliższa, niż się wielu wydaje. Ok. 4-5 lat temu rozmawiałam z tzw. niezależnym detalistą, który prowadził dwa sklepy obok siebie: spożywczy i dla zwierząt. Narzekał, że w tym pierwszym klienci oszczędzają. Jednocześnie zachwycał się gestem tych samych klientów, gdy kupowali coś w tej drugiej placówce – dla swoich pupili. Tam zainteresowaniem cieszyły się całkiem wyszukane karmy itd.
Możemy więc śmiało założyć, że jest znacznie większa grupa takich właśnie konsumentów – którzy sobie odmówią, ale psu czy kotu już niekoniecznie. Konsumentów, którzy będą coraz częściej sięgać po suplementy dla zwierząt i którzy wykupią dla nich ubezpieczenie. Takowe są już standardowo sprzedawane np. w Tesco w Wielkiej Brytanii. Polisa obejmuje m.in. koszty leczenia, co ciekawe, również metodami alternatywnymi. Przykłady i warianty takich produktów i usług można mnożyć. Ja zostawiam Państwa z powyższymi. Ku inspiracji i ku rozwojowi nowych źródeł zwiększania koszyka sklepowego czy podwyższania restauracyjnych rachunków.