Są też przykłady mniej oczywiste, którym warto się przyjrzeć. Taki wakacyjny obrazek: otóż w portugalskich sklepach przy regale z alkoholem wiszą też… prezerwatywy. Na naszym podwórku nie widać ich przy półkach z napojami wyskokowymi, tymczasem z paragonów wynika (dane CMR z tzw. mniejszych sklepów do 300 mkw.), iż w koszykach wraz z prezerwatywami wyjątkowo często (z wyższym affinity niż standardowo) pojawiały się wina musujące i szampany, a także wina deserowe, czekolady pitne oraz świece. Wyraźnie częściej razem z prezerwatywami kupowano również napoje energetyzujące, maszynki do golenia, chusteczki nawilżające i pielęgnujące oraz gumy do żucia.
To ważne informacje dla detalisty pokazujące, jak można zwiększać wartość koszyka zakupowego, odpowiednio zestawiając i eksponując asortyment. Obserwacje dotyczące współkupowania dotyczą oczywiście nie tylko prezerwatyw, wciąż nie są jednak powszechnie wykorzystywane ku zadowoleniu i sprzedającego, i kupującego. Któż z nas nie był bowiem wielokrotnie nachalnie zagadywany przy kasie: „a może jeszcze produkt X, mamy teraz w super promocji?”. Produkt ów oczywiście nijak się miał do naszych zakupów i był proponowany w ciemno każdemu.
Podobne zjawisko – zapomnienia o mądrym zarządzaniu współkupowaniem – można zaobserwować w restauracjach. Wraz ze wzrostem cen dań i napojów z menu domówienie kolejnego napoju – bagatela 10-12 zł za gazowany napój znanego koncernu – zaczyna być barierą. Co jednak powiedzieliby państwo na oferowanie klientom po zjedzonym posiłku (wiem, wiem, niektórzy to robią) możliwości zakupu makaronu, kiełbasy, serów, pieczywa czy oliwy… które w zamówionych potrawach mieli i skosztowali, a tym samym mogliby ich użyć w domu? A gdyby tak zaproponować im również warsztaty kucharskie z kucharzem, który wcześniej przygotował dla nich posiłek? Albo kurs winiarski, który poszerzy ich wiedzę o degustowanym wcześniej winie? A może krótki webinar o tym, jak usmażyć tak chrupkie frytki albo szybko przygotować trzy podstawowe sosy w domu?