Cyrulik Śląski działał w Katowicach przez długi czas. Jak to się stało, że zmienił się w pizzerię?
Efrem Brol: - W dobie kryzysu nie jest to chyba nic dziwnego, że kolejny lokal się zamknął. Byliśmy małą kawiarenką, która obsługiwała głównie lokalnych gości. Podczas pandemii straciliśmy wielu z nich, nasze dania nie do końca nadawały się też na wynos. Rok temu zamknęliśmy Cyrulika, ale w międzyczasie zacząłem eksperymentować z pizzą w domu. Testowałem przepisy na różne rodzaje pizzy, m.in. chicagowską czy nowojorską.
Zwyciężyła ta druga...
- Tak, najbardziej nam pasowała pod wieloma względami. Jest sycąca – robimy grubsze ciasto i dajemy więcej dodatków niż w tradycyjnej pizzy. Dobrze sprawdza się w dostawie, ponieważ do klienta dojeżdża jeszcze ciepła. Można ją nawet z powodzeniem odgrzać następnego dnia.
Na katowickim rynku jest bardzo dużo klasycznych pizzerii serwujących pizzę neapolitańską z pieca opalanego drewnem. W naszym małym lokalu i z tymi możliwościami, jakie mamy, wolimy zrobić coś innego. Włoska pizza ma swoje ograniczenia – najlepsza jest na miejscu. A my chcemy docierać do jak największej liczby klientów.
Zmiana jest dość radykalna, nie tylko jeśli chodzi o menu, ale też wystrój.
- Teraz nasz lokal jest bardziej uniwersalny. Elegancka kawiarenka w wiedeńskim stylu, od wystroju po muzykę – to miejsce mogło onieśmielać. Ze starego wnętrza zostawiliśmy z sentymentu tylko wymalowane na suficie niebo. Reszta musiała przejść znaczną metamorfozę.
Inspirowaliśmy się Nowym Jorkiem. Na większości ruchliwych ulic w tym mieście znajdziemy restauracje dla celebrytów, a obok nich - bary z pizzą na wynos. To zazwyczaj małe lokale z zaledwie kilkoma stolikami. I tam przychodzą wszyscy, gwiazdy, bezdomni, biznesmeni. Wszyscy, którzy chcą szybko, tanio i dobrze zjeść. W dobie kryzysu ekonomicznego, chcemy być właśnie takim miejscem.
Czy coś jeszcze zostało w waszym lokalu po Cyruliku Śląskim?
- Został ekspres do kawy kupiony kiedyś od włoskich znajomych. Kawa dobrze pasuje do pizzy, wielu gości wraca do nas właśnie na kawę. Poza tym cały czas działa nasza sala bankietowa tuż obok pizzerii. Nie jest duża, pomieści do 40 osób. Można wynająć ją na szkolenia, spotkania biznesowe, imprezy. Tam cały czas unosi się duch Cyrulika Śląskiego, zarówno jeśli chodzi o wnętrze, jak i jedzenie w cateringu.
Czy koncept pizzerii sprawdza się biznesowo?
- Spodziewałem się, że będzie gorzej. Działamy dopiero miesiąc, ruszaliśmy bez wielkiej reklamy, bo sami chcieliśmy dać sobie czas na nauczenie się funkcjonowania w nowym miejscu. Kilka osób napisało już o nas w social mediach, więc powoli zaczyna przybywać gości. Zobaczymy, na razie wygląda to obiecująco.
Rozmawiała: Dominika Zagrodzka