Food Service: Jak to wszystko się zaczęło? Skąd wziął się pomysł na Eat Me At?
Andriy Cherukha: Lubię smak mięsa, ale „łańcuch”, który doprowadzał je na mój talerz, był dla mnie zawsze nie do zaakceptowania. W 2018 roku przeczytałem znaną książkę „A Smart Man” Yuvala Noaha Harariego. Dużo mówi ona o okrutnej dominacji człowieka nad światem zwierzęcym. Może to banalne, ale to jedna z tych publikacji, które wywarły na mnie poważny wpływ – tak narodził się pomysł opracowania substytutu mięsa. Moim celem jest uczynienie świata bardziej ludzkim, danie ludziom alternatywy.
Jak się później okazało, nie byłem pierwszy. W 2018 roku w USA można było już spróbować mięsa roślinnego od Impossible Meat i Beyond Meat. Dosłownie w ciągu miesiąca po tym, jak się o tym dowiedziałem, pojechałem do Nowego Jorku, aby spróbować, jak bardzo te zamienniki są podobne do prawdziwego mięsa i jaką mogą mieć perspektywę rozwoju w Ukrainie. Kiedy ich spróbowałem, byłem mile zaskoczony, przez cały tydzień jadłem tylko substytuty mięsa. Po powrocie do domu zebrałem zespół technologów żywności i zaczęliśmy opracowywać własną recepturę.
Co teraz znajdziemy w portfolio twojej firmy?
Mamy kilka różnych roślinnych alternatyw mięsa: mielone, kotlety burgerowe, klopsiki i duże opakowania dla restauracji. Obecnie skupiamy się tylko na niemięsie mielonym, badamy nowe technologie, ciągle się doskonalimy.
Gdzie są dostępne produkty Eat Me At? Czy jest możliwy lub będzie ich zakup poza Ukrainą?
Jesteśmy obecni tylko w Ukrainie. Produkty Eat Me At są sprzedawane w ponad 200 sklepach i supermarketach, a wśród dużych sieci są Metro, Silpo, UltraMarket. Z naszym niemięsem mielonym pracuje również około 160 restauracji w różnych miastach kraju. Przygotowują z niego głównie hamburgery, pizzę i inne potrawy. Po inwazji Rosji na Ukrainę część naszych klientów wyjechała za granicę, próbują tam zagranicznych substytutów mięsa i informują nas, że w Europie nie ma nic smaczniejszego niż Eat Me At.
Chcielibyśmy sprzedawać w innych krajach i obecnie poszukujemy nowych partnerów, jesteśmy otwarci na współpracę. Ale nie jest już tak łatwo jak dawniej, trudno nam uczestniczyć w międzynarodowych wystawach i odwiedzać inne kraje, bo mężczyźni nie mogą opuszczać terytorium Ukrainy.
Podczas konferencji PlantBased Perspectives mówiłeś, że zmieniliście dostawcę składników z powodu sytuacji w Ukrainie. Możesz nam o tym opowiedzieć?
Przez pierwsze dwa miesiące wojny nie mogliśmy w ogóle pracować, ponieważ Kijów był otoczony przez rosyjskich najeźdźców. Jednemu z naszych partnerów, importerowi granulatu sojowego, ostrzał artyleryjski rosyjskich terrorystów całkowicie zniszczył magazyn z surowcami pod Kijowem.
Dopiero po dwóch miesiącach wojny, kiedy miasta pod Kijowem zostały wyzwolone, wznowiliśmy produkcję. Zmuszeni byliśmy jednak szukać substytutów niektórych składników ze względu na trudności w ich sprowadzaniu. Musieliśmy też nieznacznie zmienić przepis na analog mięsa mielonego. Białko ziemniaczane, które kupowaliśmy w Czechach, zastąpiliśmy ukraińskim białkiem konopnym, ponieważ ma podobną konsystencję. Dzięki temu niemięso mielone Eat Me At stało się jeszcze smaczniejsze i zdrowsze. Nasiona konopi są bogate w witaminy z grupy B, aminokwasy i tłuszcze nienasycone.
Spotkaliśmy się również we Lwowie z ukraińską firmą Enzym, która jest liderem rynku w produkcji drożdży piekarskich. W tym roku uruchomili nowy projekt, produkcję ekstraktów drożdżowych. Zainteresowali się naszą firmą i opracowali ekstrakt drożdżowy, który jest kluczem do smaku naszego warzywnego niemięsa mielonego.
Ogólnie rzecz biorąc, nowa receptura z ukraińskimi składnikami stała się lepsza.
Jak się pracuje, gdy wokoło trwa wojna? Co z dostawami prądu?
Niestety nikt nas nie nauczył, co należy robić w takiej sytuacji. Nie istnieje żaden podręcznik, co robić, jak pracować. Uważam jednak, że moim osobistym obowiązkiem było zapewnienie bezpieczeństwa bliskim i pracownikom. Gdy tylko wojna wybuchła, w jej pierwszych dniach pomogliśmy naszym pracownikom wyjechać z Kijowa i znaleźć mieszkanie we Lwowie. Tam było trochę bezpieczniej niż w stolicy.
Dzisiaj można powiedzieć, że jesteśmy już „przyzwyczajeni” do wybuchów i syren. Sytuacja jest bardziej kontrolowana, a tereny wokół Kijowa wyzwolone. Dlatego wznowiliśmy pracę i nadal produkujemy oraz rozwijamy nasze niemięso roślinne w Ukrainie. To daje pracę i zajęcie wielu ludziom i pozwala im jakoś żyć.
Ciągle mamy problemy z elektrycznością z powodu rosyjskiego terroru i cotygodniowych ataków na elektrownię cieplną, ale kupiliśmy generator Diesla, więc teraz z jego pomocą produkcja jest stabilniejsza.
Wspomniałeś o zmianach, które w obliczu trwającej wojny wprowadziliście w Eat Me At. Jak istotna jest elastyczność w prowadzeniu biznesu kulinarnego opartego na roślinach?
Dziś bardzo ważne jest, aby być elastycznym. Wiele zmieniliśmy w firmie, aby móc dalej pracować. W ciągu ośmiu miesięcy wojny udało nam się przenieść firmę do innego miasta i wrócić do Kijowa, częściowo rozbudować kadrę, zmienić recepturę i dostawców wielu składników. Znacząco zmieniliśmy także komunikację i pozycjonowanie naszej marki w sieciach społecznościowych.
Wcześniej rozmawialiśmy tylko o wegetarianizmie, bo jest pożyteczny, ratuje zwierzęta przed okrutnym, nieludzkim traktowaniem, zabijaniem, daje szansę ekologii, planecie. Ale niestety dzisiaj żyjemy w realiach, w których codziennie umierają ludzie, ekologię niszczą wybuchy, płoną oleiste rośliny, zwierzęta giną w gospodarstwach z powodu porzucenia lub od rosyjskich bomb. Dlatego wobec takiej rzeczywistość, zmieniamy naszą komunikację i mówimy więcej o ochronie Ukrainy, zbieramy datki na pomoc Siłom Zbrojnym Ukrainy, wolontariuszom, schroniskom z porzuconymi zwierzętami.
Czy w tych trudnych czasach niemięso roślinne może być dobrą alternatywą dla mięsożerców jako źródło białka?
Oczywiście, ponieważ nasza alternatywa mięsa zawiera 16 gramów białka, 19 gramów tłuszczu i 270 kalorii na 100 gramów produktu. A to sprawia, że Eat Me At jest pożywne, sycące i użyteczne. Poza tym w czasie wojny poznaliśmy wielu ukraińskich żołnierzy, którzy mimo wszelkich trudności nadal są wegetarianami na froncie. Często wysyłamy niemięso mielone Eat Me At do jednostek wojskowych, w których istnieje potrzeba urozmaicenia codziennej diety w warunkach wojskowych.
Aktywnie prowadzicie profil na Instagramie. Czy media społecznościowe pomagają kontynuować pracę firmy w czasie wojny?
Dziś Instagram to nasz główny kanał komunikacji. Cały czas jesteśmy w kontakcie z odbiorcami. Pokazujemy im, że nie przestaliśmy działać jak wiele innych firm w Ukrainie, ale nadal pracujemy i patrzymy w przyszłość. Nasze treści stały się bardziej społeczne, często przeprowadzamy wywiady z restauratorami, którzy przygotowują nasze niemięso mielone lub pokazujemy, jak pomagamy wolontariuszom i wojsku. A w zamian otrzymujemy duże wsparcie od naszych obserwatorów.
Czy mimo to, że trwa wojna nadal zwracają uwagę na to, co jedzą?
Tak, wydaje mi się, że wraz z wybuchem wojny Ukraińcy stali się jeszcze bardziej selektywni w kwestii jedzenia. Dziś ważne jest, aby dbali o swe zdrowie oraz byli fizycznie i psychicznie przygotowani na to, że lekarze potrzebni są przede wszystkim wojskowym, rodzinom o niskich dochodach, emerytom. Powinni mieć świadomość, że gdy będą potrzebowali pomocy lekarskiej, mogą nie mieć jej dostępnej na czas.
Prawidłowe odżywianie i sport sprawiają, że jesteśmy bardziej odporni fizycznie i psychicznie. Dobra kondycja naprawdę pomaga w utrzymaniu nadziei, że wkrótce Ukraina pokona rosyjskich barbarzyńców.