- Czarnomorka - wywodząca się z Kijowa sieć restauracji - specjalizuje się w rybach i owocach morza. Fot. Przemysław Ziemichód
– Zaczęło się od sklepu rybnego, w którym pracowała założycielka sieci Olga Kopyłowa. Nie tylko sprzedawała w nim ryby, ale także doradzała, jak je przyrządzić. Z czasem klienci zaczęli pytać o to, czemu sama nie smaży ryb, skoro tyle o nich wie. Dostawiła więc stoliki dla klientów i niedługo potem brakowało już miejsca w tym niewielkim sklepiku. Tak powstała pierwsza restauracja Czarnomorka, a wkrótce potem cała sieć – tłumaczy Natalia Lysiuk, managerka Czarnomorki w Warszawie.
Ukraińskie akcenty, międzynarodowe menu
Choć Czarnomorka nie jest restauracją skupioną na kuchni ukraińskiej, w jej menu nie zabrakło pewnego sztandarowego dania kuchni naszych wschodnich sąsiadów. Barszcz ukraiński podawany jest w sezonie zimowym, jednak towarzyszy mu smażona na chrupiąco ryba, serwowana obok. Sama zupa zaś gotowana jest na wędzonych śliwkach i gruszkach.
– W Ukrainie ryby są popularne i często jadane, ale nie jesteśmy marką, która pozycjonuje siebie jako lokal wyłącznie z daniami ukraińskimi. Chcemy być otwarci na każdego klienta, nie tylko na Ukraińców – podkreśla Natalia Lysiuk.
W karcie Czarnomorki znajdziemy więc zarówno żurek, jak i risotto, gravlaxa czy burgera z filetem z dorsza.
Ostrygi niemal prosto z morza
Specjalnością lokalu są jednak przede wszystkim przygotowywane na bieżąco, wedle życzenia gości, ryby i owoce morza. Oferta jest zmienna i zależna od sezonu oraz dostępności poszczególnych produktów.
– Mamy ryby zarówno z Morza Czarnego, jak i z Atlantyku. Klient wybiera produkt, na przykład, barwenę czarnomorską, oraz sposób w jaki będzie ona przygotowana. Może być smażona na patelni lub grillowana, zaś owoce morza podajemy z sosem śmietanowym, pomidorowym lub czosnkowym – mówi Aleksandr Lysyk, szef kuchni Czarnomorki.
W menu są więc i dobrze rozpoznawalne ryby, takie jak flądra, sum, turbot, łosoś czy karmazyn, i te mniej znane w Polsce, a popularne u wybrzeży Morza Czarnego: cefal, ostrobok, belona czy ryba babka. Czarnomorka oferuje także kalmary, ośmiorniczki, przegrzebki, mule czy typowo czarnomorskie ślimaki, rapany. Karta zawiera wybór aż dziewięciu wariantów ostryg różniących się między sobą zarówno wielkością, jak i smakiem. Najtańsze z nich zamówimy za 6 zł za sztukę, najdroższe kosztują 24 zł.
Ostrygi trzymane są w specjalnym akwarium wypełnionym słoną wodą, tak by możliwie jak najdłużej zachowały swoją świeżość. W zamierzeniu smakować mają tak, jakby były dopiero co złowione nad wybrzeżem Morza Czarnego.
Ostrygi śniadaniowe
Dzień w Czarnomorce rozpoczyna się od serwowanych do godziny 12 śniadań. Tu również nie zabrakło ryb oraz owoców morza, a istotnym punktem porannej oferty są ostrygi w promocyjnych cenach zaczynających się od 4 zł z sztukę (Fine de Claire no. 3).
Poza nimi w menu znajdziemy także m.in. szakszukę z małżami, jajka sadzone z owocami morza, czy śniadanie bałtyckie, na które składa się twarożek z zieleniną, pieczone ziemniaczki, sałata oraz śledź matjas. Daniom w karcie towarzyszy krótka lista win oraz wybór alkoholi mocnych.
Nie tylko Warszawa
Obecnie Czarnomorka posiada w Polsce dwa lokale, ale jak mówi managerka sieci, to dopiero początek ekspansji marki.
– Planujemy jeszcze kilka lokali w Warszawie do końca roku. Chcemy otworzyć 20 restauracji na terenie Polski, m.in. w Trójmieście, na pewno we Wrocławiu, pewnie także w Krakowie. Więcej zdradzić na razie nie mogę, bo to jeszcze nie potwierdzone informacje – mówi Natalia Lysiuk.
Poza Polską Czarnomorka ma zagościć także w innych europejskich krajach, m.in. w Słowacji i Bułgarii.