Działający w Porcie Praskim Brać to pierwszy w stolicy wine bar serwujący jedynie polskie wina. Właściciele chcą przybliżyć gościom świat wciąż niedocenianego rodzimego winiarstwa, więc stawiają również na edukację, organizując degustacje i spotkania z winiarzami.
Za inicjatywą stoi trójka wspólników – Marcin, Dominik i Marcin – którzy do świata gastronomii i wina trafili z różnych, odległych od winiarstwa branż. Idea otwarcia własnego lokalu zrodziła się u nich z potrzeby zagospodarowania konkretnej niszy.
– Chciałem kupić w Warszawie polskie wino, ale nie znalazłem jednego miejsca, które oferowałoby fajny przekrój trunków z wszystkich winnic. Stwierdziliśmy więc, że pora zagospodarować tę działkę. Pod koniec maja zeszłego roku ruszyliśmy w podróż po polskich winnicach, starając się co tydzień być w innej. Przyglądaliśmy się temu, jak wino powstaje. Brak doświadczenia w gastronomii był oczywiście problemem, ale nie aż tak dużym, abyśmy nie mogli sobie z nim poradzić – opowiada Marcin Nowakowski, współwłaściciel warszawskiego wine baru.
Charakterne wnętrze, proste menuWnętrze wine baru jest niewielkie, ale wysokie i dobrze doświetlone przez ogromne okna. Przestrzeń optycznie powiększa także kolorystyka – na ścianach i podłodze dominuje biel, a żółty sufit nadaje pomieszczeniu optymistyczną tonację. Na tym tle dobrze prezentują się ciemne meble z poprzedniej epoki. Uwagę przyciągają również murale Kamila Lacha oraz duży czerwony neon z nazwą lokalu.
W Braci nie ma za to tego, z czym kojarzymy przeciętne wine bary: pustych dębowych beczek, korków, motywów winorośli. To świadomy wybór właścicieli.
– Staraliśmy się unikać tych bardzo oczywistych elementów. Chcieliśmy wprowadzić w to wnętrze powiew świeżości, abyśmy mogli się wyróżnić. Myślę, że to miejsce wygląda charakternie, nowocześnie i dość odważnie. Tak też sobie je wyobrażaliśmy. Otwierając Brać, przyjęliśmy sobie rewolucję jako hasło przewodnie. Dlatego też wnętrze ma charakter rewolucyjny – mówi Nowakowski.
Typowe nie jest także przekąskowe menu. Co prawda, znajdziemy w nim zarówno klasyczny wybór serów i wędlin, ale na próżno szukać tu oliwek czy kaparów, a w miejsce chleba z oliwą pojawia się pieczywo z tłoczonymi na zimno olejami. Zamiast dobrze znanych tapasów kompanami dla wina są tu kanapki na żytnim chlebie z pastami rybnymi lub wegańskimi.
Działający w Porcie Praskim Brać to pierwszy w stolicy wine bar serwujący jedynie polskie wina. Fot. materiały prasowe
Wine bar to dopiero początekRewolucja, którą właściciele Braci postawili sobie za cel, ma przede wszystkim zmienić postrzeganie polskiego wina przez konsumentów jako produktu pośledniego gatunku, takiego jak owocowy trunek z dolnej półki. Stąd, wiele miejsca w działalności warszawskiego wine baru zajmują degustacje czy spotkania z winiarzami.
– Jednym z filarów naszej działalności jest edukacja. Chcemy opowiedzieć o winie, o tym jak powstaje, o ludziach, którzy je robią. Korzystamy z tego, że niewiele winiarni może pozwolić sobie na to, by zaprosić do siebie wszystkich winiarzy, którzy produkują wina dostępne w danym lokalu – tłumaczy Marcin Nowakowski.
Z okazji Dnia Kobiet wine bar przygotował cykl spotkań z polskimi winiarkami pod hasłem "Kobieca ręka do wina". To jednak zaledwie jedno z wielu wydarzeń zaplanowanych w warszawskim wine barze w najbliższym czasie. Niebawem ruszyć ma sprzedaż win online, a wraz z sezonem wiosenno-letnim w lokalu pojawi się ogródek.
– Przygotowujemy się do wiosny. Posiadamy całą masę win, które czekają, aż zrobi się ciepło. Myślimy o tym, by latem zorganizować cykl wydarzeń poświęconych poszczególnym regionom. Mieliśmy już degustację wprowadzającą, niedługo odbędzie się spotkanie tematyczne poświęcone jednej winnicy, zaraz po niej organizujemy degustację win pomarańczowych, a następnie pojawią się tematy bardziej wiosenne, na pewno będą wśród nich pet-naty. Planów mamy bardzo dużo. Tak naprawdę myślimy już o otwarciu kolejnych miejsc – zdradza Nowakowski.