Mało kto wie, że podczas pobytu w Warszawie w grudniu 1812 roku, Napoleon Bonaparte zatrzymał się przy ul. Wierzbowej, w ówczesnym Hotelu Angielskim. Zlokalizowane dziś pod tym adresem restauracja Elixir, Muzeum Wódki oraz The Roots Bar&More stworzyły ofertę nawiązującą do tego wydarzenia.
W barze można skosztować drinka Pani Walewska, w restauracji spróbować dań inspirowanych kuchnią dawnej Warszawy, a w muzeum obejrzeć pamiątki napoleońskie.
Bon Appetit Napoleon!Za tą interesującą inicjatywą stoi warszawski restaurator Piotr Popiński, właściciel m.in. restauracji Elixir, kolekcjoner i fundator Muzeum Wódki. Jak podkreśla Popiński, kulinarno-historyczną podróż w czasie warto rozpocząć właśnie od Muzeum Wódki, gdzie zorganizowano wystawę „Bon Appetit Napoleon!”. Oprócz pamiątek napoleońskich zgromadzono tam unikalną w skali światowej kolekcję artefaktów związanych z historią wódki - kolekcja liczy 10 tysięcy eksponatów.
Kolejnym krokiem może być degustacja koktajlu Pani Walewska w barze The Roots. Nawiązujący do wizyty cesarza napój skomponowano z likieru mandarynkowego Napoelon, nalewki z kwiatów czarnego bzu oraz wina mussującego. W barze serwowane są także koktajle oparte na historycznych recepturach, których korzenie sięgają początków XIX w.
- Zwieńczeniem tej podróży jest wizyta w restauracji Elixir, w której zgodnie z zasadami foodpairingu nowoczesna kuchnia polska przeplata się z wielowiekową tradycją produkcji wódek, miodów pitnych i nalewek. Tu serwujemy fascynujące opowieści, odkrywamy bogactwo smaków, a nawet sekret tego, co jadł i pił Napoleon podczas swojej wizyty na Wierzbowej. Podajemy chrzanówkę, która zachwyciła cesarza i produkowana jest do dziś na bazie dawnych receptur. Tym samym dajemy przepis na niezapomniane wspomnienia z Warszawy, a odwiedzający nas goście mogą być mile zaskoczeni unikatowym doświadczeniem – podsumowuje Piotr Popiński.
W menu oprócz chrzanówki znajdziemy szczupaka po francusku (podanego z sosem z jabłek i migdałów na winie), ruladę z wołowego mięsa (z grzybami) oraz szarlotkę po warszawsku. Potrawy z czasów napoleońskich zostały opracowane i zrekonstruowane na bazie oryginalnych receptur z początku XIX wieku, dzięki pomocy prof. Jarosława Dumanowskiego z Centrum Dziedzictwa Kulinarnego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz Grzegorza Mazura, zajmującego się kuchnią historyczną w Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie.
Menu z czasów napoleońskich dostępne będzie w restauracji w drugiej połowie września.
Wizyta Napoleona na Wierzbowej - co o niej wiemy?Oto mamy dzień 10 grudnia 1812 roku, gdy na Wierzbowej w Hotelu Angielskim zjawia się incognito, w skromnym powozie na saniach sam cesarz Napoleon. W Warszawie jest sroga zima, tego dnia kronikarze notują temperaturę -16 stopni C. Wielkie mrozy niweczą plany podboju Rosji. Trwa odwrót wielkiej armii spod Moskwy do Francji.
- O samej wizycie Napoleona wiemy całkiem sporo, ponieważ zachowały się pamiętniki Tomasza Gąsiorowskiego, ówczesnego właściciela Hotelu Angielskiego. Był to pobyt związany z odwrotem z przegranej kampanii wojennej w Rosji. Adiutant Napoleona, kapitan szwoleżerów hrabia Wąsowicz zgłosił się z prośbą o nocleg dla księcia Caulaincourta, gdyż nie chciano oficjalnie informować o wizycie cesarza. Gąsiorowski nie chciał się na to zgodzić z prostej przyczyny – hotele i restauracje miały już dość ucztowania szwoleżerów na nigdy niespłacany kredyt, a goście z Francji byli klientami bardzo wymagającymi. Zdarzało się, że potrawa, która im nie smakowała, wyrzucana była wraz z talerzem przez okno. Pomimo oporu, Gąsiorowski został jednak uproszony przez hrabiego Wąsowicza, by przyjął francuskiego gościa. Jako że temperatura spadła do -16 stopni, nagrzano pokoje. I całe szczęście – tajemniczym gościem okazał się sam Napoleon Bonaparte – opowiada Rafał Bielski, varsavianista, założyciel Skarpy Warszawskiej.
Coulaincourt wspomina, że Napoleon był bardzo zadowolony z kolejnej wizyty w Warszawie. Odmawia planowanego noclegu w Ambasadzie Francuskiej i prosi, aby go zabrano do Hotelu Angielskiego, jadąc przez Krakowskie Przedmieście. Wyraża też ochotę na przechadzkę: „Chciałbym znów znaleźć się na tej ulicy, bo kiedyś odbierałem tam wspaniałą paradę… ” Cesarz wychodzi z powozu.
Coulaincourt tak to opisuje:
„(…) wspaniały, uszyty z zielonego aksamitu, ze złotymi obszyciami płaszcz Cesarza przyciągnął uwagę kilku skromnych przechodniów. Odwracali się, by spojrzeć, ale się nie zatrzymywali śpiesząc do swoich kominków. I tak trudno byłoby go rozpoznać, bo miał założony zielony kaptur, także z zielonego aksamitu, a jego futrzana czapa zakrywała mu pół twarzy…” Co wypił cesarz? Bordeaux i wódkę pędzoną na chrzanie Gdy wreszcie zziębnięty Napoleon dociera o godz. 11 na Wierzbową do Hotelu Angielskiego
"(…) wchodzi do małego pokoju o niskim sklepieniu gdzie jest przeraźliwie zimno, a pokojówka na kolanach dmucha w ogień z pozieleniałego drewna, który buntuje się przeciw jej wysiłkom, wypuszczając więcej wilgoci do komina niż ciepła do pokoju...” (cyt. Coulaincourt) Wezwany do hotelu ambasador Dominique Pradt zjawia się z butelką wybornego bordeaux, a właściciel hotelu Tomasz Gąsiorowski, który pamięta Napoleona jeszcze z kampanii włoskiej, proponuje na rozgrzewkę specialite de la maison – domowej roboty wódkę pędzoną na chrzanie. Napoleon z ciekawością próbuje delektować się przez chwilę nieznanym mu smakiem, wreszcie dopija do dna i z zachwytem wykrzykuje: „Na Boga! Toż to prawdziwy elixir co rozgrzewa ciało i głowę! Tego nam brakowało w trakcie marszu na Moskwę.” Napoleon, nim zasiadł do przygotowanego w Hotelu obiadu, wezwał także przedstawicieli polskiego rządu i obiecał, że za 6 miesięcy będzie znów nad Wisłą. Na zakończenie wręczył panu Gąsiorowskiemu 10 napoleonów napiwku.
Na pamiątkę pobytu Napoleona w Hotelu Angielskim ufundowano w niepodległej już Rzeczypospolitej tablicę pamiątkową, która przez wiele lat zdobiła fasadę budynku, aż do jego zburzenia w trakcie II wojny światowej. Niebawem jej replika powstanie na elewacji restauracji Elixir, przy ul Wierzbowej 9/11, przy pl. Teatralnym w Warszawie. Ale sama tablica to tylko przypomnienie historycznego faktu oraz inspiracja do kulinarnej i historycznej przygody.
Kuchnia dawnej WarszawyWarszawa budowała swoją kulturę kulinarną od wieków. Stolica Rzeczypospolitej, ulegając dynamicznym przemianom historycznym, nie tylko gościła, ale także była miejscem zamieszkania wielu narodowości. Nic dziwnego, że tworzyła się tu wielowątkowa tradycja kulinarna, obficie czerpiąca inspiracje ze smaków m.in. tatarsko-tureckich, rusińskich, żydowskich, francuskich, niemieckich czy włoskich.
Słynny był przepych stołów w pałacach magnackich i biskupich Krakowskiego Przedmieścia, Miodowej, Długiej, Senatorskiej czy Wierzbowej, a także w kupieckich kamienicach Starego i Nowego Miasta. Dużo prościej i skromniej jadano w karczmach, traktierniach czy szynkach, ale w wieku XVIII zaczęły już powstawać w Warszawie także szykowne kawiarnie i restauracje na wzór zagraniczny.
Ulica Wierzbowa tworzy piękną warszawską historię. To tu w XVII wieku powstał pałac biskupa poznańskiego Stefana Wierzbowskiego i stąd wywodzi się nazwa ulicy. Pałac często zmieniał właścicieli, zamieszkiwali tu Radziwiłłowie, Donhofffowie, Sanguszkowie, Potoccy czy minister króla Augusta III Henryk Bruhl. W 1797 roku w pałacu powstał Hotel Pruski, a po zmianie właściciela i przebudowie w roku 1803 został przemianowany na Hotel Angielski, posiadający także renomowaną restaurację.
Koktajl Pani Walewska w barze The Roots. Fot. materiały prasowe The Roots
Napoleon i pani Walewska Jak już wspominano, wielka historia wkroczyła na Wierzbową w mury Hotelu Angielskiego w osobie cesarza Napoleona Bonaparte w grudniu 1812 roku. Ale był to już trzeci pobyt cesarza w Warszawie. Wielbicielom słynnych romansów lepiej znane są wizyty wcześniejsze: w grudniu 1806 i w karnawale 1807 roku, podczas których Bonaparte zakochał się w polskiej szlachciance Marii Walewskiej.
Mało znaną ciekawostką jest fakt, że pani Walewska języka francuskiego i gry na pianinie uczyła się u Mikołaja Chopina, ojca wybitnego polskiego kompozytora Fryderyka, a także to, że Fryderyk Chopin był rówieśnikiem nieślubnego syna Bonaparte i Walewskiej – Aleksandra.
O romansie Napoleona z piękną Polką pisała, mówiła i plotkowała wówczas cała Europa. Powstało o nim dziesiątki książek i wiele filmów, m.in. w rolę pani Walewskiej w hollywoodzkiej superprodukcji „Madame Walewska” wcieliła się w 1937 roku będąca u szczytu sławy wielka gwiazda światowego kina Greta Garbo.
W grudniu 1812 roku Bonaparte nie odwiedził swojej ukochanej, ale o Marię i ich syna cesarz zadbał już wcześniej. Rozwiedziona w 1812 roku z szambelanem Walewskim Maria otrzymała majątki w królestwie Neapolu w postaci 69 folwarków, pałac we Francji i stałą pensję. Niespełna miesiąc po wizycie Napoleona w Hotelu Angielskim 1 stycznia 1813 wraz z dwoma synami wyjechała do Paryża, gdzie wkrótce zaprzyjaźniła się z pierwszą żoną Napoleona Józefiną. Później potajemnie widywała się jeszcze z Napoleonem, nawet na wyspie Elba, gdzie przebywał na zesłaniu.
Opracowanie historyczne: Jerzy Socała, pisarz, historyk i varsawianista W zebraniu informacji na temat pobytu Napoleona Bonaparte w Warszawie pomogli także: Rafał Bielski, redaktor naczelny magazynu "Skarpa Warszawska", Igor Strumiński, historyk, pisarz, publicysta i przewodnik warszawski oraz Bartosz Paluszkiewicz, autor bloga Przedwojenne Restauracje, Bary i Kawiarnie.