Znany dziennikarz i radiowiec Piotr Kędzierski otworzył własną restaurację - Pod Gigantami w Al. Ujazdowskich. Piękne pałacowe wnętrze, polska kuchnia z nowoczesnym twistem, doborowe towarzystwo i wizja właściciela - to atuty tego miejsca.
Znany dziennikarz i radiowiec Piotr Kędzierski otworzył własną restaurację - Pod Gigantami w Al. Ujazdowskich. Fot.: Instagram.com
W zabytkowej stołecznej kamienicy w Alejach Ujazdowskich znanej jako Dom Pod Gigantami funkcjonowała przed laty restauracja zawdzięczająca swoją nazwę miejscu, w którym była ulokowana. Właścicielką lokalu, przez kolejne lata rekomendowanego przez Przewodnik Michelin (i oznaczonego symbolem czterech sztućców) była Lucyna Zapart. Gościła koronowane głowy, przywódców państw i przedstawicieli rządów. Jeszcze wcześniej mieszkał tu Antoni Strzałecki, artysta rzeźbiarz i kolekcjoner sztuki.
Nowy koncept ze starymi „Gigantami” łączy nazwa, lokalizacja i częściowo – wystrój. Zmienili się właściciele, charakter lokalu, a także menu, za które odpowiada Bartosz Kapica.
Z szacunkiem do historiiPałacowe wnętrze lokalu po remoncie zyskało nowoczesny oraz eklektyczny sznyt, choć elementy zabytkowego wystroju nadal są jego wyróżniającą cechą i wysuwają się na pierwszy plan. Jak tłumaczy Piotr Kędzierski, to celowy zabieg będący hołdem dla historii tego miejsca. Podobnie jak decyzja, by w menu nadal obecna była polska kuchnia.
– Czułem się zobowiązany, by zachować to, co tutaj było wcześniej. Pizza średnio by tu pasowała, dlatego zdecydowaliśmy się na kuchnię polską z twistem Bartka Kapicy. Jest absolutnym kulinarnym szaleńcem, czyli najlepszą osobą na tym stanowisku – mówi współwłaściciel warszawskiej restauracji.
Pałacowe wnętrze Pod Gigantami po remoncie zyskało nowoczesny oraz eklektyczny sznyt, choć elementy zabytkowego wystroju nadal są jego wyróżniającą cechą i wysuwają się na pierwszy plan. Fot.: Przemysław Ziemichód
Na lunch, randkę, imprezęPod Gigantami łączy funkcję restauracji i klubu nocnego z cyklicznymi imprezami z udziałem DJ-ów. Zgodnie z zamierzeniem twórców ma być miejscem, w którym swobodnie odnajdą się nie tylko fani tanecznych imprez.
– Chcemy, by to było miejsce spotkań. Aby można tu było przyjść na randkę czy biznesowy lunch, ale także dobrze się zabawić. Wydaje mi się, że lokali tego rodzaju jest w Warszawie mało. Przychodzą do nas różni ludzie: od profesorów, przez polityków, po aktorów i raperów – opowiada Piotr Kędzierski.
W menu restauracji Pod Gigantami znajdziemy gotowane na parze ziemniaczane bliny serwowane z kawiorem, emulsją z białego wina oraz olejem koperkowo-szczypiorkowym zamiast tradycyjnej kwaśnej śmietany. Fot.: Przemysław Ziemichód
Tatar, raki i bigos w pergaminieW menu znalazły się dobrze znane polskie klasyki, nieznacznie zmodyfikowane dzięki nietypowym dodatkom czy sposobowi podania. Kartę otwiera tatar wołowy serwowany z chrustem z ziemniaka, majonezem szczypiorkowym i konfitowanym jajkiem.
Wśród dań głównych znajdziemy podawany w pergaminowym woreczku bigos czy gotowane na parze ziemniaczane bliny serwowane z kawiorem, emulsją z białego wina oraz olejem koperkowo-szczypiorkowym zamiast tradycyjnej kwaśnej śmietany. Niezbyt ortodoksyjny sposób przygotowania nadaje im puszystości i delikatnej konsystencji.
W karcie nie zabrakło także nieco bardziej zapomnianych, ale równie tradycyjnych polskich smaków, jak chociażby raki.
– Na tę chwilę polski rak jest niedostępny, pojawi się od marca, wtedy będziemy mieli stricte rakową zupę, obecnie jest ona rybno-rakowa. Jako przystawkę podajemy szyjki rakowe serwowane na parmezanie w winno-ziołowej emulsji z kruchym, smażonym ciastem pierogowym. Myślę, że pojawią się u nas również ślimaki, ze względu na to, że przywędrowały one na stoły we Francji właśnie z Polski – mówi Bartosz Kapica.
Poza regularną kartą restauracja w tygodniu oferuje także lunche, a w planach jest również nocne, streetfoodowe menu towarzyszące weekendowym imprezom. Na tym jednak nie koniec zmian, bo w weekendy w Alejach Ujazdowskich mają zagościć też brunche oraz cykl zamkniętych kolacji degustacyjnych przygotowanych wraz z zaproszonymi szefami kuchni.
Plany te mogą się realizować dzięki wzorowej współpracy współwłaściciela Gigantów z szefem kuchni.
– Piotr jest sercem tego miejsca, człowiekiem z wizją. A ja siedzę w jego głowie i potrafię położyć na talerzu to, co on chce. Rozumiemy się praktycznie bez słów – przyznaje Kapica.